wtorek, 8 kwietnia 2014
"TaoRis" Nasze wymarzone wakacje.. (+18)
Ja i mój chłopak Kris byliśmy największymi bandytami w całym mieście, obrabialiśmy wszystko co się tylko dało żeby zebrać jak najwięcej pieniędzy na nasze wymarzone wakacje. Mieliśmy plany wyjechać do Bułgarii na jakiś czas ale mieliśmy bardzo mało uzbieranych pieniędzy. Właśnie mieliśmy robić napad na bardzo popularny bar w Seulu. Ja razem z Krisem weszliśmy do mojego porsche i pojechaliśmy do tego baru. Całe szczęście szef był taki naiwny i zatrudnił mnie na stanowisku jako barman, ale dla bezpieczeństwa podałem mu złe dane, żeby potem nie mógł mnie znaleźć. Mój chłopak został w samochodzie a ja wszedłem do środka mówiąc mu żeby tak wszedł tam za kilka godzin. Przywitałem się z szefem i właśnie szykowałem się do roboty, musiałem udawać takiego spokojnego, grzecznego chłopaka. Wycierałem stoły, myłem naczynia, wydawałem różne alkohole przeróżnym ludziom. Nawet raz się trafił taki nachalny, aż myślałem, że mnie podrywa i chciałem mu przywalić ale musiałem być spokojny, nie mogłem się doczekać kiedy On tu wejdzie, bo tak mi się nudziło. No i tak mijały godziny, aż usłyszałem jak ktoś wchodzi do baru. Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem mojego zbawiciela, zaśmiałem się i wyprostowałem na prosto. Widziałem tylko jak Kris puszcza w moją stronę oczko i podchodzi do baru, zamawia jeden kieliszek czystej wódki i go wypija po chwili wyciągnął broń i zaczął celować w mojego niby szefa karząc spakować do worka wszystkie pieniądze z kasy. Ja w tym samym czasie wyciągnąłem swoją broń spod pasa i zacząłem celować w ludzi i krzyczałem żeby byli cicho, bo to jest napad. Widziałem przerażenie w ich oczach, ale miałem to gdzieś. Dla mnie najważniejsze były pieniądze. Odwróciłem głowę w stronę mojego chłopaka i tylko czekałem jak do mnie podejdzie i powie, że musimy uciekać. Tak jak pomyślałem to tak się stało. Podbiegł do mnie, złapał za rękę i razem wybiegliśmy z baru wchodząc szybko do mojego samochodu. Zacząłem się cicho śmiać gdy weszliśmy do tego mojego samochodu, przekręciłem kluczyk w stacyjce, nacisnąłem pedał gazu i czym prędzej stamtąd odjechałem. Zaczęliśmy gadać z Krisem o tym wszystkim. Byłem tak bardzo szczęśliwy u jego boku, że aż nie potrafię tego opisać.
Zatrzymałem się nad wodą i wysiedliśmy z auta. Podszedłem do niego i z całych sił go przytuliłem do siebie cicho mówiąc.
- Kocham Cię Kris, jeszcze nikogo tak nie kochałem jak Ciebie. - Powiedziałem i delikatnie swoimi wilgotnymi ustami zacząłem muskać jego słodkie usta.
- Ja Ciebie też kocham Tao, już zawsze będziemy razem. A teraz musimy znów jechać, bo jeszcze zostało nam kilka sklepów i tak dalej do obrobienia. - Ucałował mnie ustawi w czoło i wsiadł do samochodu po stronie pasażera. Ja zatem usiadłem po stronie kierowcy i ruszyłem w stronę kantoru gdzie mieliśmy jechać.
Gdy dojechaliśmy na miejsce wzięliśmy broń i weszliśmy do kantora tak jakby nigdy nic. Przyznam szczerze, że Kris jest bardzo dobry w tych napadach, ja to tylko stoję z bronią w ręku i nic praktycznie nie robię.
Podeszliśmy bliżej, widziałem jak mój chłopak wyciąga broń więc ja zrobiłem to samo. Zaczął krzyczeć i podał przerażonemu sprzedawcy do ręki worek aby spakował tam pieniądze. Zagroził mu, że jak zadzwoni na policję to go zabije. Całe szczęście, że ten sprzedawca nie robił żadnych problemów i robił tak jak mu kazaliśmy. Wziąłem do ręki worek z pieniędzmi, złapałem go za rękę i wybiegliśmy. Wsiedliśmy po raz drugi tego dnia szybkim tempem do mojego samochodu i odjechaliśmy bardzo daleko.
Postanowiliśmy, że tą noc spędzimy w pięciogwiazdkowym hotelu, bo jutro mieliśmy bardzo ważny napad, na bank. Nie wiem czy nam się on uda ale spróbujemy.
Znajdując się już w tym hotelu, powiedziałem mu, że idę wziąć prysznic i że zaraz wrócę. Tak jak powiedziałem to tak zrobiłem. Po 20 min byłem już czysty i wykąpany. Widziałem, że Kris już śpi więc bardzo cichutko położyłem się obok niego obejmując go swoją dłonią. Próbowałem zasnąć ale niestety mi nie wychodziło, miałem zamknięte oczy kiedy poczułem jak ktoś całuje mnie w usta. otworzyłem je i zobaczyłem go. Ach jakie On miał piękne ciało kiedy był bez koszulki. Bez żadnego oporu odwzajemniałem pocałunek coraz bardziej go pogłębiając, on natomiast podparł się na jednym łokciu i coraz namiętniej mnie całował. Położyłem dłoń na jego udzie i zacząłem nią jeździć lekko się uśmiechając. Nie minęła nawet minuta a jego bokserki leżały już na podłodze. Położyłem go na plecach a ja zawisłem nad nim okładając go soczystymi pocałunkami, zacząłem całować jego szyję, obojczyki aż dojechałem do jego lewego sutka, polizałem go i zagryzłem delikatnie ssając. Widziałem, że go to podnieca, bo wydawał z siebie ciche jęki, nie powiem, bo mnie to tak samo podniecało jak jego. Językiem zacząłem przejeżdżać po jego nagim torsie dojeżdżając pod same biodra. Oderwałem się lekko od niego i podniosłem głowę patrząc mu w oczy. On się tylko do mnie uśmiechnął a ja zacząłem brać się do roboty. Wziąłem jego członka w dłonie i zacząłem poruszać nią w górę i dół sprawiając mu przy tym jeszcze większą przyjemność. Uśmiechnąłem się łobuzersko i nachyliłem się biorąc do ust jego czubek członka. Zacząłem jeździć językiem po nim i ssać, a ręką ruszałem nim w górę i dół tak aby jak najszybciej doszedł. Robiłem to tak w kółko nasłuchując się jego cichych jęków. Jezu jaki jego głos był słodki ach aż sam nie wytrzymam i chyba dojdę. Zauważyłem, że Kris odciąga mnie od siebie i każe mi się wypiąć do niego tyłem wypinając przy tym tyłek. Już wiedziałem jakie ma plany wobec tego wszystkiego więc byłem posłuszny i robiłem tak jak mi kazał, złapał mnie mocno za biodra i poczułem jak próbuje wsadzić swojego członka w moją dziurkę. Wziąłem głęboki wdech i starałem się rozluźnić aby mnie tak nie bolało za bardzo. Po moim prawym policzku spłynęła mała łza a ja krzyknąłem tak głośno gdy wszedł całego we mnie. Ten ból był straszny ale po chwili znikał. Zaczął się poruszać we mnie coraz szybciej, w międzyczasie jedną ręką zaczął klepać mnie z całych sił po pośladku a drugą ciągnął mnie za włosy. Jak i jego tak jak i mnie to podniecało tak bardzo, że sam nie wytrzymałem i wziąłem do ręki swojego penisa i zacząłem dłonią szybko poruszać sprawiając sobie przyjemność. Wydawałem z siebie głośne jęki ale dałem radę usłyszeć jak Kris pojękiwał cicho. Ach zaraz dojdę, nie wytrzymam.. Nie wytrzymałem i spuściłem się na swoją rękę. Po chwili poczułem jak doszedł we mnie i powoli wychodził, przytulił mnie z całych sił do siebie, pocałował w usta i powiedział jak bardzo mocno mnie kocha. Położyłem się razem z nim na łóżko i od razu zasnąłem.
Następnego dnia wstaliśmy zbyt późno więc szybko zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić i wyszliśmy. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy z dobrą godzinę do tego banku. Gdy byliśmy już na miejscu to weszliśmy do środka z bronią w ręku, Kris w lewej ręce trzymał torbę na pieniądze a w drugiej broń, wycelowaliśmy nimi w ludzi i kazaliśmy im być cicho, bo inaczej ich zabijemy. Ja stanąłem na blacie i wycelowałem bronią na każdą osobę znajdująca się a w banku a mój chłopak podszedł do szefa przykładając mu broń do głowy. Wziął go za "szmaty" i rzucił w niego torbą aby ten spakował wszystkie pieniądze do niej. Przestraszony łyol zrobił to co kazał, Kris wkurzył się i sam zajął się pakowaniem pieniędzy do torby, zaśmiał się i popatrzył w moją stronę rzucając w górę pieniędzmi. Jaki ja byłem szczęśliwy, Boże. Takie szczęście mnie spotkało w życiu, że aż uwierzyć nie mogę. Kris stanął obok mnie na blacie i złapał mnie dłońmi za policzki. W jego oczach można było zauważyć szczęście nawet i miłość która mnie nią obdarowywał. Przybliżył się do mnie i pocałował mnie, odwzajemniłem jego pocałunek i szeroko się uśmiechnąłem. Nagle gdy usłyszałem głos syren policyjnych z mojej twarzy zszedł uśmiech a teraz byłem cały przerażony. Gdy On to zauważył, szepnął mi do ucha "Misiu, wszystko będzie dobrze" Uwierzyłem mu na słowo, bo prawie zawsze miał rację ze wszystkim. Odwróciłem się w stronę okna i zobaczyłem szeryfa, kucnąłem i wycelowałem w niego broń. Coś przeczuwałem, ze to może źle się skończyć.. Zatem mój chłopak podłożył bombę do sejfu, chciałem zobaczyć jak się spisuje aż nagle zobaczyłem jak ktoś strzelił mu kulkę w głowę.
- Krisssssss!!!!.. - Opuściłem broń i podbiegłem do niego ze łzami w oczach, złapałem go za głowę i mówiłem mu aby się obudził, aby nie udawał. Ale to nic nie dawało... On nie żyje, jak Oni mogli mi to zrobić.. Po moich policzkach spływały łezki jak z jakieś fontanny. Za to każdy zakładnik, który był w pomieszczeniu, uciekł.
- Kris kochanie, nie zostawię Cię samego. W końcu znów się zobaczyłem. - Wyszeptałem mu do ucha i ostatni raz pocałowałem go w usta.
Nie mogę tego tak zostawić, po prostu nie mogę! Zniszczę ich wszystkich, jak mój Kris nie mógł żyć na tym świecie to oni też nie będą. Wziąłem bombę do torby, która była na sejfie. Bardzo pewny siebie wyszedłem z pomieszczenia, teraz byłem świadomy tego co się zaraz stanie. Zacząłem biec w ich stronę, aż poczułem że coś wybuchnęło, opadłem na ziemię i nie byłem w stanie otworzyć oczu. To był już koniec, a zarazem nowy początek tego wspaniałego życia.
Hehe w końcu mi się udało to skończyć ;3 mam wielką nadzieję, że ocenicie to nawet jak coś będzie źle, chciałabym znać waszą opinię, bo nie mam pojęcia czy mam pisać dalej jakieś One Shot`y ;) Przyznam się szczerze, że ten One Shot pisałam na podstawie teledysku do "Acicii - Addicted To You" bardzo mi się spodobał teledysk więc pomyślałam, ze o nim napisze XD
No więc jest tu jakaś osoba której się spodobał? ♥
środa, 26 lutego 2014
"HunHan" To jest mój kot..
- Jelonku mówiłem Ci już ze sto razy, oddaj mi tego kota - Stwierdził Sehun patrząc jak Luhan siedzi w kącie z małym kotkiem na rękach.
- Sehun daj mi już spokój co.. - Wyszeptał Han i przytulił mocniej małego kotka, az ten sam zamiałczał pod naciskiem osoby, która go przytulała.
-Zrobisz mu krzywdę, więc albo mi go oddasz po dobroci albo wezmę Ci go siłą. To nie są żarty wiesz. - Wykrzyczał Sehun chociaż nie chciał na niego krzyczeć, wiedział że Luhan jest bardzo wrażliwy i może wziąć sobie to do siebie.. Zauważył, że Han zaciągnął się powietrzem i zaczął cicho szlochać, chowając twarz w futerku kota. Kolorowowłosy przykucnął przed nim i położył dłoń na jego ramieniu cicho wzdychając. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić bardzo cichym głosem, żeby znów tylko nie wystraszyć aniołka. - Nie płacz, proszę Cię. Gadałem niedawno z Krisem i powiedział mi, że zadzwoni zaraz po schronisko, więc lada moment mogą tu się zjawić po tego kota. Bardzo dobrze wiesz aniołku, że on nie może tu zostać prawda. Luhan kochanie, popatrz się na mnie. - Często zwracał się do niego "Aniołku, kochanie, misiu.." a całe szczęście mu to nie przeszkadzało. Blondyn podniósł głowę tak aby spojrzeć się mu w oczy, po policzkach spłynęły mu ostatnie krople łez, Sehun podniósł dłoń i delikatnie starł je swoimi kciukami. Jelonek zerknął na Tutiego (tak właśnie nazwał małego kotka) i pogłaskał dłonią go po główce. Wstał z podłogi, lekko ucałował kota i wcisnął go w dłonie Sehuna.
- Tylko obiecaj mi, że jak on tam już będzie z innymi kotkami co nie to nic mu się nie stanie i na pewno ktoś go zaadoptuje.
- Wiesz bardzo dobrze, że tam mu będzie sto razy lepiej niż jakby miał zostać tu z nami. Chociaż wcale nie twierdzę, że źle byś się nim opiekował czy coś o nienienie, tylko chodzi o to, że wyjeżdżamy na trasy koncertowe.. A menadżerowie się nie zgodzą aby on jechał z nami.. - Gdy już wstał podszedł do blondyna z kotkiem na rękach, delikatnie złożył pocałunek na jego czole z lekkim uśmiechem na twarzy. - I głowa do góry kochanie. - Zaśmiał się cicho, zanim blondyn zaczął cokolwiek mówić kolorowowłosy zniknął za brązowymi drzwiami jego pokoju, i co najlepsze wyszedł z jego kochanym kotkiem, którego znalazł kilka dni temu jak kręcił się po jego ogródku. Lulu usiadł no rogu swojego łóżka przecierając oczy swoimi dłońmi. Przechylił lekko głowę do tyłu i w tym samym czasie opadł na łóżko. Westchnął głośno i nie minęła ani chwila, słodko zasnął.
W tym samym monecie Sehun zadowolony zszedł ze schodów kierując się z kotem do salonu. "W końcu się pozbędę tego kota a Lulu znów będzie zwracać na mnie tyle samo uwagi co wcześniej, oo tak.." Uśmiechnął się sam do siebie, gdy znajdował się tak już w salonie zobaczył całą dziesiątkę siedząca razem. Wszyscy skierowali wzrok na niego a ten spojrzał się na Krisa.
- Kris udało mi się wziąć od niego tego kota, to za ile w ogóle będzie to schronisko po niego? - Kot zaczął mruczeć kiedy Sehun gilał go pod brudką. Usiadł wygodnie z nim na wolnej sofie i nie odrywał wzroku od niego.
- Wiesz, gadałem z całym zespołem i wszyscy stwierdziliśmy, że kot może zostać. Bo widać, że Luhan go polubił a zabranie mu go było by złe, mógłby się biedny załamać. - Sehun poczuł na swoim ramieniu dłoń Krisa co go wcale nie pocieszało, jego serce zaczęło bić szybciej a w jego oczach nabrały się łzy, szybko potrząsnął głową i spojrzał na niego.
- No okej skoro tak postanowiliście to niech zostanie co nie.. - Westchnął cicho spuszczając wzrok na kota.. "Ten głupi kot, wszystko zniszczy... " Z jego rozmyśleń wyrwał go głos Baekhyuna.
- To daj mi go potrzymać chociaż troszkę proszęęęę.. za nim go Luhanowi oddasz. - Wymiałczał i zrobił maślane oczka aby ten tylko dał mu kota, Sehun posłusznie wstał z sofy i wcisnął mu w ręce biednego kota.
- Jestem zmęczony, więc proszę was o chwilę spokoju... - Powiedział i ruszył powolnym krokiem do kuchni, usiadł przy stole i zaczął jeść cytrynowe ciastka, które leżały na kuchennym stole, i które tak bardzo lubił. "Luhan już tyle czasu mnie kręcisz, proszę Cię nie odrzucaj mnie przez tego kota, ja cię potrzebuję.." Z jego rozmyśleń po raz kolejny tego dnia wyrwał go ktoś, i na jego nieszczęście był to Tao, który usiadł na przeciwko niego, ten tylko podniósł głowę i spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Sehun powiedz mi co się z toba dzieje co? - Wypowiedział biorąc jedno ciastko z talerzyka na którym się znajdowało. Hun tylko cicho warknął i nic nie powiedział. - Wiesz, że możesz mi powiedzieć, przecież nikomu nie powiem..
- No bo ja, się chyba zakochałem.. - Powiedział niepewnie i spuścił wzrok wpatrując się w talerz, który leżał na środku stołu.
- A niech zgadnę w kim hmm.. Tak zakochałeś się w Luhanie. - Słysząc te słowa znieruchomiał i popatrzył się na niego, otworzył usta i próbował coś wydusić z siebie.
- Ale skąd ty to wiesz? - w końcu wypowiedział i splótł swoje palce kładąc je na swoich kolanach.
- To widać, widać jak się na niego patrzysz, jak do niego mówisz i w ogóle. Bo raczej do nikogo z nas nie zwracasz się kochanie czy jakoś tak, więc z moich rozmyśleń powinieneś iść do niego teraz, za nim nie jest za późno. - Ten tylko puścił do niego oczko cały uśmiechnięty, tak szybko jak wstał ze stołu to tak szybko wyszedł z kuchni. "Może Tao ma racje? powinienem z nim porozmawiać i to teraz.." Wstał, dokończył jedzenie ciastka i wyszedł z kuchni, wolnym krokiem zaczął się kierować w stronę schodów.. Jeden schodek, drugi schodek, trzeci.. i ciągnęło się to w nieskończoność aż w końcu znalazł się przed drzwiami Luhana, wziął głęboki wdech i zapukał kilka razy w drzwi lecz nie usłyszał głosu aniołka. Nacisnął na klamkę i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Podszedł do łóżka i zobaczył na nim śpiącego Luhana. Zrobił kilka kroków stając na przeciwko niego.
- Luhan ? .. - Wyszeptał lecz ten nic nie reagował, ani jednego ruchu ani nic. Nachylił się nad nim aby zobaczyć czy oddycha, gdy tak było odetchnął z ulgą. Przyglądał się jego twarzy i się uśmiechnął szeroko. "Jak ty ślicznie wyglądasz aniołku, tak słodko.. i do tego masz takie usta, ciekawe czy są tak samo delikatne jak wyglądają. Misiu od zawsze pragnąłem dotknąć twoich ust..." Przybliżył swoją dłoń do jego ust i delikatnie je dotknął. "Są takie miękkie w dotyku, a gdybym tak je dotknął swoimi ustami.. Chyba byś nawet tego nie poczuł bo śpisz, ale nie, nie będę próbować, bo co jak się obudzisz, jak ja bym Ci to wtedy wytłumaczył eh.. " Wpatrując się tak w niego zauważył, że Han otwiera oczy, ten lekko zdziwiony popatrzył na niego i widział jak przeciera swoje oczy.
- Huunie co Ty tu robisz? - Powiedział zaspanym głosem nie mając żadnej ochoty podnosić się z łóżka.
- No bo miałem przyjść do ciebie powiedzieć.. no że ten, twój kot może tu zostać. Jak zszedłem z nim na dół to napotkałem się na resztę zespołu i stwierdzili, że może zostać. - Wymamrotał opierając się o czystą białą ścianę, zerknął na szafkę aniołka, która znajdowała się po jego prawej stronie, zauważył ich wspólne zdjęcie w ramce, pamiętał ten dzień.. wtedy Luhan wstał szybkim tempem ze swojego łóżka i rzucił się Sehunowi na szyję z wielkim uśmiechem na twarzy, lecz ten tylko westchnął i odwrócił wzrok aby tylko na niego nie patrzeć.
- Jak się cieszę, że on zostaje z nami, będę o niego dbać i w ogóle i dziękuję Ci.. - Widząc skwaszoną minę Huna westchnął i dotknął jego policzka dłonią, a ten gdy poczuł jego dotyk wzdrygnął się biorąc głęboki oddech. - Hunie powiedz mi co się z tobą dzieje... Od kiedy przyniosłem tu tego kota Ty w ogóle mnie unikasz.. wiesz dobrze, że nic nie ukryjesz przede mną.. - Wyszeptał mu do ucha na co jego ciało lekko drgnęło, wiedział o tym, że im on jest bliżej tym bardziej on sam się zawstydza. - Chyba nie powiesz mi, że nie polubiłeś tego słodkiego kotka co.
- Nie, to nie o to chodzi, że nie polubiłem.. - Luhan odsunął się od niego i usiadł na łóżku aby mieć większy pogląd na niego.
- No to powiedz mi o co chodzi. - Skrzyżował dłonie na piersi i nie miał w ogóle zamiaru się ruszyć z miejsca do póki nie usłyszy co się z nim dzieje, ponieważ jest zbyt uparty aby tak po prostu to zostawić.
- Od kiedy ten kot, którego znalazłeś jest u nas to w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi a ja się czuję zazdrosny.. - Na te słowa Lulu otworzył usta i rozszerzył swoje źrenice..
- Ale jak to zazdrosny? - Wstał z miejsca i podszedł do niego łapiąc dłońmi jego twarz, podniósł ją tak aby spojrzeć mu w oczy.
- Po prostu.... No bo, ja Cię kocham Luhanie, przepraszam nie powinienem w ogóle tu przychodzić - Wyszeptał i wydostał się lekko z jego uścisku, chciał iść w stronę drzwi ale Luhan mu na to nie pozwolił i szybkim tempem przyciągnął go do siebie, przygarnął go w to same miejsce gdzie stał wcześnie. Przybliżył się do niego i delikatnie złożył pocałunek na ustach Sehuna na co ten lekko się zdziwił ale go odwzajemnił. Delikatnie językiem rozchylił jego wargi i włożył język do środka badając jego całe wnętrze. Wplótł swoje dłonie w jego blond włosy. Luhan delikatnie oderwał się od jego ust i popatrzył się mu głęboko w oczy.
- Ja Ciebie też kocham Sehunie....
Subskrybuj:
Posty (Atom)