Mam nadzieję, ze ten One Shot wam się spodoba, siedziałam nad nim kilka dni aż w końcu udało się i skończyłam go! Mi się podoba no ale jak kto tam woli, nie każdy ma taki sam gust.
Miłego czytania! ^^
Miłego czytania! ^^
- Baek muszę Ci kogoś przedstawić. - Chłopak się lekko zawstydził i zawołał ze swojego pokoju dziewczynę.
- To jest Sara. - Baek słysząc te słowa mało zawału nie dostał. Jak on mógł mi do cholery to zrobić i znaleźć sobie dziewczynę, pomyślał i przejechał wzrokiem po sylwetce dziewczyny. Z jego rozmyśleń wyrwał go głos Yeola, który po chwili stanął koło niego i położył dłoń na jego ramieniu, dziewczyna stojąca niedaleko się na nich patrzyła. - Stało się coś? - W jego oczach zobaczył strach. Ale dlaczego? Pomyślał Chan. BaekHyun szybkim ruchem podał dziewczynie dłoń i się przedstawił. Nie chciał tego robić, nie chciał w ogóle żeby ona tutaj była. Tylko mu przeszkadzała. ChanYeol był tylko jego. Eh tylko szkoda, że on o niczym nie wie. Powiedział, że musi zrobić jakąś prace na zajęcia, oczywiście musiał skłamać żeby tam długo nie być. Nie miał zamiaru z nimi przebywać więc pożegnał się i wbiegł pod schody. Zamknął za sobą drzwi swojego pokoju na klucz i położył się na łóżku. Wpatrzony wbił w sufit wzrok i wspominał.
Pamiętał jak to było gdy trzy lata temu skończył 19lat jego rodzice
wyrzucili go z domu. Nie miał się gdzie podziać, więc szukał
współlokatora do wynajęcia wspólnego mieszkania. Nie musiał zbyt długo na
to czekać, bo od razu znalazł się chętny, był to Chanyeol. Bez
zastanowienia się zgodził. Jak go pierwszy raz zobaczył to był
szczęśliwy, że mu się taki przystojniak trafił.
Od tamtej pory,
praktycznie codziennie coraz bardziej zaczynali sobie ufać. Mówili sobie
największe tajemnice, o których nikt nigdy nie wiedział. Wspierali się
nawzajem. Byli dla siebie naprawdę bardzo ważni. Ale oczywiście Hyun'owi
to nie pasowało i chciał w końcu czegoś więcej niż tylko przyjaźń. Był
już gotowy żeby mu w końcu wyznać, że go kocha ale pojawiła się Sara. Na
samą myśl chciało mu się rzygać.
Poczuł jak z jego kącika lewego oka spływa jedna malutka łza, i od tego momentu coś w nim pękło i zaczął intensywnie płakać, wydając z siebie ciche jęki. Ułożył się na prawym boku w stronę swojej jasno zielonej ściany, po czym mocno przytulił ukochanego misia pandę, którego dostał od Parka.
Kilka minut nie minęło a Hyun zasnął.
Następnego dnia obudził się z opuchniętymi i bolącymi oczami. To pewnie przez płacz, pomyślał i usiadł na łóżku. Popatrzył na siebie w lustrze, które znajdowało się na szafie, która stała na przeciwko łózka. Zobaczył na sobie wczorajsze ubrania i o mało się nie zrzygał. Strasznie nie lubił budzić się w brudnych ubraniach. Wstał z łózka, podszedł do szafki z ubraniami, wyciągnął szare spodnie dresowe, bieliznę i czarną bokserkę, która dobrze podkreślała jego umięśnione ciało.
Miał nadzieję, że nowa dziewczyna ChanYeola nie nocowała u nich, bo nie miał ochoty znów na nią patrzeć więc otworzył swoje drzwi i gdy chciał przekraczać próg swojego pokoju zobaczył na podłodze tackę z jajecznicą, herbatą czarną cytrynową taką jaką lubił i karteczkę. Nachylił się i wziął ją do ręki po czym zaczął czytać:
"Nie wiem dlaczego znalazłeś taką wymówkę żeby tylko uciec do swojego pokoju, bo przecież obaj dobrze wiemy, że wszystkie semestry masz już zaliczone. + słyszałem wczoraj jak płaczesz, ściany mają duże uszy. Więc chciałbym z Tobą porozmawiać jak wrócę z pracy. Myślę, ze śniadanie będzie Ci smakowało. Twój najlepszy przyjaciel Parkuś."
Czytając to poczuł lekkie ukłucie w klatce piersiowej. Przymknął swoje powieki żeby wziąć lekki wdech i wypuszczając powietrze ponownie je otworzył. Wziął tackę w dłonie i położył na swoim łóżku. Wychodząc z pokoju popatrzył na zegarek, jest 10:57 czyli Yeol już od jakiś dwóch godzin jest w pracy, więc jakoś o 15 powinien wrócić. Pomyślał rozbierając się do naga. Wszedł pod prysznic i odkręcił letnią wodę. Po jego ciele zaczęły spływać krople letniej wody. Na lewą dłoń nalał se trochę ulubionego żelu jagodowego jakiego używał Chan, czując ten zapach w jego oczach pojawiły się łzy. Delikatnie zaczął wcierać wszystko w swoje ciało. Zmoczył włosy jednocześnie je myjąc.
- Tak sobie teraz myślę no i myślałem, że mój przyjaciel mnie podrywa, tyle razy dawał mi jednoznaczne oznaki, raz było tak, ze siedzieliśmy sobie na kanapie no i spadł mi pilot, chciałem go podnieś ale to samo chciał zrobić Park, nachyliliśmy się i w tamtym momencie spojrzał mi głęboko w oczy, chciał mnie pocałować! Czułem to, czułem te okropne motylki w brzuchu, które ożywają kiedy tylko go widzę. Nie raz było tak, że łapał mnie za pośladki, jak mu nie chciałem na przykład czegoś dać to przywierał mnie do ściany, bo wiedział, że mu to pomoże i mu to dam. Był kochany, robił mi śniadania, obiadki, kolacje. A jak nie mógł spać to przychodził do mnie i się mocno przytulał.. Teraz z dnia na dzień przychodzi z jakąś dziewczyną i czar pryska. - Stał tak pod tym prysznicem i mówił sam do siebie. Często tak miał, ze mówił tak jakby do ściany.
Trzydzieści pięć minut później leżał już czysty i pachnący w łóżku. W końcu wziął śniadanie, które mu przygotował Park i zaczął je jeść, Niestety wychodziło mu to bardzo ciężko, bo nie miał jakiejkolwiek ochoty tego ruszać, ale żeby jego przyjaciel się nie obraził (jak to zawsze robił gdy nic nie jadł) to postanowił, że się po raz kolejny swojemu kochanemu poświęci. Wziął niebieski kubek do ręki z już zimną herbatą i napił się. Kilka razy pomlaskał i pomyślał, że jak on to robi, że herbata jest taka pyszna, bo jak on sam se ma zrobić herbatę, to albo zapomni o wodzie na gazie i mu cała wyparuje, albo za długo tytkę trzyma i ma za mocną, przecukruję, a i jeszcze zdarzyło się mu pomylić cukier z solą. Aż wstyd się przyznać pomyślał i zaniósł tackę do kuchni, włożył do zlewu i ładnie wszystko umył odkładając na miejsce. Oparł się o umywalkę i przymknął oczy. Miał jakieś dziwne przeczucie, bał się, że po tej rozmowie się wszystko zmieni, że nawet może stracić przyjaciela. Stwierdził, że niczego mu nie powie, że nie piśnie ani słowa na temat jego uczuć. Jeżeli czarnowłosy ma być szczęśliwy z tą niejaką Sarą to nie ma nic przeciwko. W końcu prędzej czy później będzie musiał ją zaakceptować. Westchnął i poszedł do salonu, usiadł na kanapie i wziął do ręki pilot, przełączając programy spojrzał na zegarek. Zostało mu jakieś trzydzieści minut do powrotu przyjaciela. Serce zaczęło mu bić coraz szybciej a ręce zaczęły mu się całe trząś ze strachu. "Spokojnie Hyun, przecież nie może być tak źle prawda" Pomyślał a z jego oczu popłynęły łzy, przetarł je dłonią i położył się na kanapie. Przymknął powieki i pomyślał, że ja się zdrzemnie na kilka minut to się nic nie stanie.
'Miał sen, śniło mu się, że pojechał ze swoją miłością do wesołego miasteczka, było wspaniale. Bawili się dobrze, BaekHyun był tak podniecony, że chciał pojeździć na każdej kolejce jaka była tam dostępna, nawet ta dla dzieci. Tylko jedna wada jego była taka, że miał lęk wysokości.
- Beak może pójdziemy na diabelski młyn? Hm.. proszę, nigdy na tym nie byłem a zawsze to było jedno z moich marzeń. - ChanYeol prosił bruneta a ten oczywiście się zgodził.
- Ale jakby coś to mnie ratujesz dobrze?
- Oczywiście! - Wziął chłopaka za rękę i szybko pociągnął go za sobą. Kolejka nie była dość długa więc szybko doczekali się żeby tam wejść. Usiedli obok siebie a Baek wziął chłopaka pod rękę i położył głowę na jego ramieniu zamykając oczy. Koło ruszyło a chłopak się wzdrygnął.
- Nie bój sie, nie pozwolę żeby Ci się coś stało. - Uśmiechnął się do chłopaka i pocałował go w czoło.
Na ich nieszczęście kolejka zatrzymała się na samej górze, Park chciał troszkę przestraszyć swojego partnera i zaczął bujać ich siedzenia stając.
- Usiądź, bo wypadniesz! - Krzyczał Hyun i ciągnął chłopaka za rękę żeby usiadł ale to nie pomagało, ten dalej zaczął tym bujać aż w końcu potknął się i wyleciał z tego kółka.
- CHANYEOL!!!"
Przebudził się cały spocony, schował twarz w dłonie i zaczął płakać nie zauważając, że Park siedział na kanapie obok. Chłopak nie wiedział co się dzieje i podszedł do niego.
- Baek dlaczego Ty płaczesz? Co się stało? Cały czas przez sen coś tam mówiłeś a pod koniec zacząłeś mnie wołać. - Przerażony ukucnął przed chłopakiem i położył dłonie na jego kolanach.
- BeakHyun? - Chłopak ani na moment nie przestał płakać, za to wziął swojego przyjaciela w swoje ramiona i mocno przytulił.
Po jakiś 10min gdy Hyun się już uspokoił dłonią wytarł nos i oczy.
- Przepraszam, zmoczyłem Twoją koszulę. - Wybełkotał i spuścił wzrok na podłogę.
- A to jest mało ważne, tym się nie przejmuj. Lepiej powiedz mi co Ci się śniło, że aż tak się przestraszyłeś. - Wypowiadając te słowa pogłaskał go po włosach spoglądając mu w oczy.
- No bo... śniło mi się, ze byliśmy w wesołym miasteczku, nalegałeś żebyśmy poszli na diabelski młyn więc się zgodziłem. - Wypowiadając te słowa z jego oczu zaczęły spływać łzy, ChanYeol po kolei je ścierał nie przerywając mu.
- Potem było tak, że zatrzymaliśmy się na samej górze i Ty wstałeś, zacząłeś ruszać kolejką i wypadłeś. - Na te ostatnie słowo znów intensywnie zaczął płakać. Za to czarnowłosy się uśmiechnął i po raz drugi ucałował jego czoło.
- Ale już dobrze tak? Jestem przy Tobie i żyje. Nic mi się nie stało. - Baek nic nie odpowiedział tylko mocno się do niego przytulił.
Zajęło im to jakieś 15min aż w końcu się od siebie odsunęli i Park usiadł koło Hyun`a. Wziął głęboki wdech i spojrzał się w jego kierunku.
- Chciałem z Toba porozmawiać na temat tej wczorajszej Twojej wymówki. - Baek przymknął powieki i zagryzł dolną wargę. - Powiesz mi dlaczego tak szybko uciekłeś? Nawet nie dałeś mi dokończyć. - Baek wziął głęboki wdech i spojrzał na niego.
- Ale czego? Przedstawiłeś mi swoją dziewczynę i nie chciałem po prostu wam przeszkadzać, a wiem, że gdybym Ci powiedział o tym, to oczywiście byś powiedział, że wcale tak nie jest. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu Twojemu..
- Baekhyun.. - Chan próbował mu przerwać.
- Nie przerywaj mi! No więc nie mam nic przeciwko Twojemu związkowi, jak Ty jesteś szczęśliwy to ja jestem razem z Tobą.- Park miał szeroko otwarte oczy i nie wierzył w to co usłyszał.
- Chyba mnie źle zrozumiałeś Kochanie. - Yeol się zaśmiał ale Baek warknął na jego słowa.
- Nie mów do mnie tak rozumiesz! Mów tak do swojej dziewczyny, już nie jestem Twoim Kochaniem. - Wstał z miejsca, bo stwierdził, że nie będzie z nim dłużej dyskutować. Ruszył w kierunku swojego pokoju ale po chwili poczuł rękę Yeola na ramieniu. Automatycznie się odwrócił i popatrzył na niego.
- Hyun to nie jest moja dziewczyna, źle to wszystko zrozumiałeś. Sara to jest moja przyrodnia siostra. Moja mama się ożeniła, chciałem Ci ją przedstawić ale nie wiedziałem od czego zacząć.. a później ta Twoja wymówka. Nie widziałem o co Ci chodzi. Całą noc o tym myślałem, chciałem nawet do Ciebie pójść, porozmawiać ale pokój miałeś zamknięty. Nawet w pracy nie mogłem się skupić. BakHyun noo. - Powiedział to robiąc cichy wydech. Zobaczył zdziwioną minę chłopaka.
- Ale.. to czyli to nie jest Twoja dziewczyna? A ja myślałem.. przepraszam Cię Parkuś. - Opuścił głowę w dół i zrobił smutną minę. "Miał rację, nawet nie dałem mu dojść do słowa a już się obraziłem na cały świat" Pomyślał Baek. ChanYeol podszedł do niego bliżej i swoim ciałem przyparł jego do ściany. Położył swoje dłoń na jego biodrze a drugą położył na jego podbródek podnosząc jego głowę tak aby mógł spojrzeć mu w oczy.
- Byłeś moim Kochaniem, jesteś moim Kochaniem i zawsze moim Kochaniem będziesz, tylko Ty się dla mnie liczyć Kochanie. Tylko! Nikogo innego nie ma w moim sercu. - Przybliżył swoją twarz do jego i bardzo delikatnie pocałował go w usta. Ich serca zaczęły bić szybciej a Baek położył dłonie na jego policzkach i odwzajemnił jego pocałunek. Patrząc mu w oczy bardzo szeroko się uśmiechnął i cicho do ucha mu szepnął.
- Ty w moim sercu jesteś już od bardzo dawna Parkuś.